Zdrowa żywność - zobacz na Ceneo.pl

wtorek, 24 marca 2020

Jak powstrzymać nadmierny apetyt na słodycze?

Jak powstrzymać nadmierny apetyt na słodycze?


Autor: Katarzyna Sowa


Nadmierny apetyt na słodycze to dziś dość częsta przypadłość. Do słodkiego i zdradliwego raju wiedzie wiele dróg. Wpychają nas tam między innymi: stres, zmartwienia, zbyt szybkie tempo życia, które nie pozwala na zdrowy jego tryb, nieprzemyślany – przypadkowy sposób odżywiania, coraz mniej aktywności fizycznej na co dzień, etc.


Niestety, gdy się już tam znajdziemy, bardzo trudno się wydostać, bo nadmierny apetyt na słodycze i jego zaspokajanie powoduje, że wpadamy w błędne koło…

Jak to działa, czyli skąd się bierze nadmierny apetyt na słodycze?

W dużym skrócie… Każdy organizm do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje cukru i należy mu go dostarczać – to oczywiste. Spożycie węglowodanów skutkuje bowiem wzrostem poziomu tryptofanu. To aminokwas, który wpływa z kolei na produkcję serotoniny – neurotransmitera niezbędnego dla prawidłowości różnych procesów życiowych, ale także – zwyczajnie – polepszającego nasze samopoczucie. Niezwykle istotne jest jednak to, w jakiej formie dostarczamy sobie węglowodany, bo są przecież tzw. cukry dobre i złe. Jeżeli jemy cukry „dobre” (czyli węglowodany złożone), czyli na przykład te zawarte w pełnoziarnistym pieczywie lub warzywach strączkowych, organizm trawi je powoli, glukoza uwalniana jest do krwioobiegu stopniowo, mózg dostaje swoją, potrzebną do prawidłowej pracy, porcję cukru i wszystko działa jak należy. Problem zaczyna się w momencie, gdy spożywamy cukry „złe” czyli cukry proste (znajdujące się między innymi w słodyczach, ale także w białym ryżu czy chlebie). Te absorbowane są natychmiast. Organizm nie nadąża z ich przetwarzaniem, zaczyna więc produkować więcej insuliny, która zamienia cukry w tkankę tłuszczową.

Niestety, nadwaga czy otyłość nie są jednak jedynymi negatywnymi efektami spożywania owych „złych” węglowodanów. Najgorszym skutkiem jest bowiem uzależnienie od cukru i trudność wyrwania się z tego swoistego błędnego koła, ponieważ… Każdy gwałtowny wzrost cukru we krwi równoznaczny jest z późniejszym – równie gwałtownym – spadkiem. Mózg „robi się głodny”, a my odczuwamy nieodpartą chęć zjedzenia czegoś – najlepiej czegoś słodkiego. Sięgamy po cukierka, czekoladę, ciastko – wszystko jedno – i natychmiast odczuwamy poprawę samopoczucia – tyle, że na bardzo krótko! I znowu „chodzą za nami słodycze”, jesteśmy ospali, rozdrażnieni, głodni... No to jeszcze jedno ciacho…Tak to działa.

Co robić, gdy obserwujemy u siebie nadmierny apetyt na słodycze?

Na pewno trzeba podjąć decyzję, że chcemy się tego pozbyć… i tej decyzji się mocno trzymać. Poza tym, jest kilka ważnych kroków, które warto podjąć…

  • Warto odwiedzić internistę oraz dietetyka. Ten pierwszy zleci nam istotne dla omawianego problemu badania (na przykład badania krwi), ten drugi natomiast (między innymi także na podstawie wyników badań) pomoże nam ułożyć indywidualny, zbilansowany jadłospis, dzięki któremu będzie szansa odstawienia słodyczy i wyrwania się z tego błędnego koła.
  • Jeżeli specjaliści zdiagnozują konkretne przyczyny zwiększonego apetytu, na przykład niedobór chromu w organizmie lub brak wystarczającej ilości magnezu, będą mogli zalecić określone suplementy diety, które pomogą nam w opanowaniu nadmiernej ochoty na słodycze i przywróceniu normalnego metabolizmu.
  • Nie mając szczegółowej diagnozy, tj. nie wiedząc np. czego nam brakuje w organizmie, możemy - w ciemno wręcz - zmieniać swoje codzienne menu w taki sposób, by było w nim więcej produktów będących naturalnym źródłem ważnych pierwiastków. Postawmy więc na kaszę gryczaną, ciecierzycę, szpinak, ryby, drób...
  • Uważajmy na hormony. Wszelkie zmiany hormonalne w organizmie, na przykład takie, których doświadczają kobiety przed menstruacją lub w okresie menopauzy, powodują u nich zwiększony apetyt na słodycze. Zwyczajnie – jest to walka organizmu o poprawę samopoczucia. Jeżeli będziemy mieć pełną świadomość tego, co się z nami dzieje i jak to na nas wpływa, łatwiej będzie zapanować nad nadmiernym apetytem na słodkości lub zastąpić zdradliwe słodycze cukrami znacznie zdrowszymi dla naszego organizmu (suszone daktyle zamiast pączka, gorzka czekolada zamiast mlecznej, etc.).
  • Śniadanie jest obowiązkowe! Nie należy dopuszczać do spadku cukru we krwi, bo wtedy pojawia się największa ochota na słodycze, a poziom cukru we krwi spada właśnie na przykład wtedy, gdy nie zjemy śniadania. Jeżeli z pierwszym posiłkiem czekamy do obiadu, zaburzamy działanie trzustki, która produkuje zbyt dużo insuliny. To sprawia, że – mimo zjedzonego właśnie obiadu – znów mamy niski poziom cukru i… znowu jesteśmy głodni – głodni słodyczy!
  • Aby nie mieć nadmiernego apetytu na słodycze, trzeba utrzymywać cukier we krwi na stałym poziomie. Wszelkie wahania są szkodliwe. Aby z kolei utrzymać cukier na – w miarę – stałym poziomie, musimy jeść regularnie - najlepiej małe porcje zbilansowanych posiłków co trzy godziny.
  • Nie przesadzajmy z dietami! Warto pamiętać, że zbyt restrykcyjne diety odchudzające, na przykład takie, które są w ogóle pozbawione cukru, nie są dobre, bo organizm będzie się domagał słodyczy. Cukier jest potrzebny i należy go spożywać, tyle że najlepiej w postaci na przykład suszonych owoców, które jednocześnie stanowią dobre źródło cennego błonnika i witamin. Nigdy nie wolno zrezygnować z cukru nagle. Trzeba to robić stopniowo.
  • Nie wszyscy pewnie wiedzą, ale w zmniejszaniu apetytu na słodycze niezwykle pomaga relaks. Jeśli jesteśmy wypoczęci i wyspani, nie mamy takiej ochoty na słodkości jak w sytuacji, gdy jesteśmy zmęczeni, po nieprzespanej nocy.
  • Aktywność fizyczna również zmniejsza apetyt na słodycze, bo wpływa na poprawę naszego samopoczucia. Warto więc uprawiać sport lub przynajmniej regularnie się gimnastykować albo nawet chodzić na długie spacery z psem.
  • Możemy także wpływać na spowolnienie podnoszenia się poziomu cukru w naszej krwi, jedząc na przykład kiszone ogórki lub kiszoną kapustę.
  • Warto zainteresować się tzw. indeksem glikemicznym produktów spożywczych. Zestawienia takie dostępne są na wielu stronach internetowych. Znajdziemy tam informacje o produktach bezpiecznych, których nie musimy ograniczać oraz o takich, które należałoby bezwzględnie odstawić, jeśli chcemy ograniczyć apetyt na słodycze, uregulować metabolizm i jeszcze pięknie schudnąć. Jeżeli uda nam się przejść w naszym jadłospisie w 100% na produkty o niskim indeksie glikemicznym, będziemy spożywać mniej węglowodanów (zwłaszcza prostych), a tym samym zmniejszy się apetyt na cukier – koniec z błędnym kołem…
  • Owoce i warzywa, jak również produkty typu: twarożek, jogurt naturalny czy kefir, także pomagają w walce z nadmiernym apetytem na słodycze. Owoce mają naturalny cukier, a niektóre słodkie warzywa także potrafią zaspokoić zapotrzebowanie na węglowodany (potrawy z dyni, marchewki, słodkich buraków…).
  • Dobrze wiedzieć, że używki wzmagają ochotę na słodkości, tak więc jeśli pijemy alkohol lub duże ilości kawy albo palimy papierosy, musimy liczyć się z tym, że nie pozostaje to bez wpływu na nasz apetyt. Najlepiej oczywiście byłoby pić wodę mineralną…
  • … a to co dozwolone i wartościowe (musli, warzywa strączkowe, etc.) śmiało jeść i długo przeżuwać J Im dłużej się to robi, tym są słodsze, a nam bardziej smakują i wspaniale zastępują słodycze.

Czy to się w ogóle może udać?

Oczywiście, że może. Początek będzie trudny, ale kiedy już przyzwyczaimy organizm do innych nawyków żywieniowych, będzie z górki. Powodzenia!


Więcej na temat nadmiernego apetytu na słodycze przeczytasz na Wylecz.to

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Szybkowary – szybkie, smaczne i zdrowe gotowanie

Szybkowary – szybkie, smaczne i zdrowe gotowanie


Autor: Anna Banaszkiewicz


Zdrowe odżywianie to spore wyzwanie, zwłaszcza gdy nie mamy zbyt wiele czasu na stanie w kuchni przy garnkach i patelniach. Jedzenie na mieście czy kupowanie gotowych dań do odgrzania w mikrofalówce jest jednak zabójcze dla naszego zdrowia. Tymczasem nie trzeba spędzać w kuchni pół dnia, by ugotować coś smacznego i zdrowego.


Nie ma co się oszukiwać – nie da się zdrowo odżywiać jedząc na mieście lub kupując dania z półproduktów. Najzdrowsze jest samodzielne gotowanie, gdyż wtedy zawsze wiemy, co jemy. Jednakże współczesne tempo życia sprawia, że wiele osób na wielogodzinne stanie w kuchni przy garnkach nie ma po prostu czasu. Okazuje się jednak, że możliwe jest połączenie własnoręcznego gotowania i zabieganego trybu życia. Rozwiązaniem są nowoczesne szybkowary.

Nowoczesne są w pełni bezpieczne

Szybkowary nie są pomysłem naszych czasów. Przez lata sprowadzaliśmy je ze Wschodu. Niestety, miały one równie wiele zalet, co wad. Można było gotować w nich dużo szybciej, jednak bardzo często zdarzały się problemy z ich użytkowaniem. Szybkowary wybuchały, a gotowane w nich danie lądowało na ścianach i suficie kuchni. Na szczęście, producenci nowoczesnych akcesoriów kuchennych zadbali o to, by zachować wszystkie zalety przy jednoczesnym wyeliminowaniu wad. Dzisiejsze szybkowary są całkowicie bezpieczne w użytkowaniu i pozwalają na znaczne skrócenie czasu, jaki spędzamy w kuchni.

Szybko ugotujesz, lepiej smakuje

Jak sama nazwa wskazuje, szybkowary umożliwiają dużo szybsze przygotowanie obiadu czy przekąski na ciepło. Na czym polega ich działanie? Szybkowary to absolutnie szczelnie garnki, w których wnętrzu gromadzi się wysokie ciśnienie. Powoduje ono, że punkt wrzenia wody jest sporo wyższy niż standardowe 100 stopni Celsjusza. Najczęściej są to wartości około 110 stopni Celsjusza. Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim – pozwala to na znaczne skrócenie czasu przygotowywania potraw. Jeśli do tej pory gotowanie ziemniaków zajmowało nam pół godziny, w szybkowarze będą one gotowe już po kilku minutach. Gotowanie każdego rodzaju zupy również będzie sporo krótsze – wystarczy pół godziny, by doskonały rosół był gotowy i pełen smaku. Bo szybkowary nie tylko dużo szybciej przygotowują potrawy, ale też gwarantują dużo więcej wartości odżywczych i smakowych. Substancje odżywcze nie uciekają bowiem wraz z parą, a przygotowywana potrawa jest bardziej aromatyczna i esencjonalna.

Mniejsze rachunki

Szybkowary mają jeszcze jedną, oczywistą zaletą. Krótszy czas gotowania to prosta oszczędność na rachunkach za gaz czy energię elektryczną. Jeśli będziemy używać ich na co dzień do przygotowywania potraw dla całej godziny, bardzo szybko zobaczymy znaczne różnice w comiesięcznych rachunkach. Szybkie gotowanie jest więc tez okazją do obniżenia kosztów.

Nie gotuj produktów sypkich

Nowoczesne szybkowary to naczynia bezpieczne, praktyczne i przydatne w każdej kuchni. Choć przygotowywanie potraw odbywa się w nadciśnieniu, nie oznacza to, że para nie ma żadnego ujścia. Każdy szybkowar jest wyposażony w specjalny zawór, którego zadaniem jest utrzymanie we wnętrzu stałego ciśnienia, a jednocześnie odprowadzanie nadmiaru pary. Nie ma więc obaw, że szybkowar wybuchnie czy zepsuje się w trakcie jego użytkowania., Jedynym przeciwwskazaniem jest gotowanie drobnych produktów, np. ryżu czy kaszy. Pojedyncze ziarenka mogą bowiem dostać się do zaworu i zatkać odpływ pary. Wtedy wybuch jest faktycznie możliwy. Zanim więc zaczniemy używać szybkowaru, warto dokładnie przeczytać instrukcje obsługi, która dodawana jest do każdego produktu.

Postaw na zdrowie

Zakup szybkowaru to dobra inwestycja, choć początkowo wiele osób może odstraszać jego cena. Kosztuje sporo więcej niż tradycyjne garnki, ale jednocześnie ma dużo więcej zalet. Wyższą cenę zrekompensuje nam jednak spora oszczędność czasu spędzonego na codziennym gotowaniu oraz niższe rachunki za energię cieplną czy gaz. I, co najważniejsze – potrawy z szybkowaru są dużo zdrowsze i bardziej intensywne w smaku. A te zalety są bezcenne.


Wybierając szybkowar postaw na dobrego producenta i wysoką jakość urządzenia. Szeroki wybór i atrakcyjne ceny znajdziesz w sklepie: ostry-sklep.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

A może estetyczna patelnia ceramiczna?

A może estetyczna patelnia ceramiczna?


Autor: Anna Banaszkiewicz


Dietetycy od lat biją na alarm, że smażenie jest niezdrowe i najlepiej, jakbyśmy wyrzucili patelnie z naszej kuchni. Tymczasem wystarczy dobrej jakości patelnia, by smażone potrawy można było bez obaw włączyć do codziennej, zdrowej diety.


W ostatnich latach olbrzymią popularnością cieszą się patelnie, na których można smażyć bez użycia tłuszczu. Jeszcze do niedawna w tym segmencie rynku królowały patelnie pokryte powłoką teflonową. Jednak szybko wyrosła im konkurencja w postaci patelni ceramicznych, które coraz chętniej kupują osoby ceniące zdrowe odżywianie. Popularność patelni ceramicznych wzrosła wraz z obawami, że teflon może być szkodliwy dla zdrowia. Choć eksperci zgodnie stwierdzili, że patelnie teflonowe są całkowicie bezpieczne, coraz chętniej kupujemy patelnie z powłoką ceramiczną.

Gładka, funkcjonalna powłoka

Patelnie ceramiczne pokryte są specjalnie wytwarzaną powłoką, która powstaje w procesie wypalania w bardzo wysokich temperaturach mieszaniny gliny i specjalnie dobranych minerałów. Powłoka jest wytrzymała, odporna na bardzo wysokie temperatury oraz niezwykle gładka – można na niej bez obaw smażyć bez tłuszczu praktycznie wszystko. Nic nie przywiera i nie rozlatuje się. Przygotowując potrawy na patelniach ceramicznych mamy pewność idealnego smaku – powłoka ceramiczna nie wydziela bowiem w procesie smażenia żadnych związków. Nie ma obaw, że ulubione danie będzie miało smak patelni, co dość często zdarza się podczas używania starych, żeliwnych patelni.

Patelnia, która trzyma ciepło

Przygotowując potrawy na patelniach ceramicznych możemy też zaoszczędzić sporo gazu czy energii elektrycznej. Ceramiczna powłoka bardzo długo trzyma ciepło, nie ma więc obaw, że gotowe potrawy zdążą wystygnąć przed podaniem ich na stół. Nie trzeba więc trzymać patelni na malutkim ogniu, co pozwala zmniejszyć zużycie energii. Patelnie ceramiczne to doskonałe rozwiązanie dla każdego, kto ceni doskonały smak, a jednocześnie dba o zdrowe odżywianie. Oprócz tego, że są funkcjonalne, mają też wyjątkowy, nowoczesny design. Nie trzeba ich chować w czeluściach kuchennych szafek, można je bez problemu trzymać na widoku – będą prawdziwą ozdobą każdej kuchni.


Szeroki wybór patelni ceramicznych znajdziesz w sklepie patelnie.org

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Solić czy nie solić – oto jest pytanie

Solić czy nie solić – oto jest pytanie


Autor: Tomasz Trawienny


Parafrazując polskie przysłowie: „nie musisz zjeść beczki soli, żeby poznać jej zalety”. Powinieneś jednak odkryć ją na nowo, jak dawno utraconą, zaniedbaną miłość, która nie lubiła ci słodzić, ale swoim słonym charakterkiem utrzymywała w dobrej kondycji.


Wiedzą o tym chorzy na astmę, alergie i choroby autoimmunologiczne – dla nich sól to niezbędnik kulinarny, zawsze obecny w potrawach. Potwierdza to historia, którą reprezentują uzdrawiacze od wieków stosujący sól jako lekarstwo. Dobry przekaz płynie także z terenów, gdzie trudno o spokojną egzystencję. Mieszkańcy pustyń traktują sól na równi ze złotem, wiedzą bowiem, że jest im niezbędna do przeżycia.

Zaraz! Już widzę twoje niedowierzanie. Nic dziwnego, wielu z nas tak reaguje nie zdając sobie sprawy, że sól to prawdziwy skarb dla naszego organizmu. Ale dlaczego, zapytasz? Wyjaśniam…

DLACZEGO POTRZEBUJESZ SOLI

Zacznę od wody, bo bez wody – jak wiadomo – nie ma życia. Woda musi dotrzeć do każdej komórki, by usunąć z niej niepotrzebne, psujące harmonię toksyczne odpady metabolizmu. W tej misji pomagają jej dwaj wierni pomocnicy: potas i właśnie – sól.

Tak zwane, somatyczne zatrzymanie wody przez sól odbywa się wtedy, gdy woda odwiedzająca komórki, ma u swego boku dobra znajomą – sól. Ona to zapewnia stałą równowagę wody na zewnątrz i wewnątrz komórek. Dzięki temu organizm działa prawidłowo.

Jeśli jesz dużo warzyw i owoców nie musisz się martwić o potas. Jednak soli warzywnej w nich nie znajdziesz, musisz samodzielnie zadbać o jej obecność.

MECHANIZM DZIAŁANIA SOLI

Regulowanie wody w organizmie to oczywiście nie jedyna zaleta zbawiennego wpływu soli na organizm – na dobre samopoczucie i zadowolenie z życia.

Wiedzą coś o tym wspomniani na początku artykułu chorzy na astmę. Sól to naturalny i skuteczny środek antyhistaminowy – idealny, żeby złagodzić nieprzyjemnie i dokuczliwe ataki astmy.

A co gdyby nerki mogły mówić powiedziałyby o soli? Zapewne to, że sól wspaniale obniża poziom kwasowości. Jednocześnie dostałbyś małą reprymendę na przyszłość: zaniedbanie w tej materii odczujesz także i ty, kiedy zbyt wysoka kwasowość znów zacznie nadmiernie się panoszyć.

Na samo słowo Alzheimer oddziały soli zwierają szyki, by odeprzeć atak tego nieprzyjemnego najeźdźcy, który lubi zakradać się niepostrzeżenie. Dzięki swoim właściwościom sól potrafi usunąć zbędne pokłady kwasu ze środowiska wewnątrzkomórkowego, w szczególności z komórek mózgowych (czyli tam, gdzie Alzheimer lubi się zakradać).

PASZLA WON, KWASOTA!

Sól nie jest kapryśna, nie ma nastrojów, więc nie lubi, gdy ty je masz. Dlatego też jest świetnym środkiem w leczeniu przypadłości emocjonalnych, w tym depresji. A jednocześnie podtrzymuje dobrą passę, gdyż utrzymuje na solidnym poziomie „hormon szczęścia”, czyli serotoninę.

Zatem pamiętaj o szczypcie soli, tylko nie kuchennej, a himalajskiej – tej prawdziwej. Twój organizm ci za to podziękuje.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jęczmień i dieta

Jęczmień i dieta


Autor: Spirulina.pl


Od niedawna na rynku suplementów diety dużą popularnością cieszy się jęczmień. Trzeba przyznać, że pod wieloma względami jest to roślina dietetycznie atrakcyjna – co prawda smakiem nie powala, ale jako suplement diety może pokonać większość obecnie stosowanych preparatów. Czego dostarcza jęczmień?


Jęczmień, a konkretnie młody, niedawno skiełkowany jęczmień, jest bogatym źródłem witamin, enzymów antyoksydacyjnych oraz aminokwasów. Co ciekawe, zawiera aż 18 z 22 aminokwasów budujących białka, ale co jeszcze ważniejsze, wśród tych 18 znajduje się wszystkie 8 egzogennych dla człowieka, czyli takich, jakie musimy przyjmować z pożywieniem, ponieważ ludzki organizm nie potrafi ich syntetyzować. Mało tego – te aminokwasy występują prawie wyłącznie w białkach zwierzęcych, więc jęczmień jest tutaj obiecującym wyjątkiem, szczególnie cennym dla wegetarian. Docenią go oni jeszcze z jednego powodu – wysokiej zawartości kobalaminy, czyli witaminy B12, która w roślinach niemal nie występuje. Poza tym młody jęczmień zawiera peroksydazę ponadtlenkową – najważniejszy enzym antyoksydacyjny u ludzi, spore ilości witaminy C, żelaza oraz beta-karotenu.

Skąd to wszystko bierze się w jęczmieniu?

Młody jęczmień to trawa jęczmienna razem ze skiełkowanym nasionem. Ziarniaki zbóż są nasionami suchymi, co oznacza, że większość substancji jest w nich nieaktywna. Właśnie dlatego kiełkowanie odbywa się dopiero wtedy, kiedy nasiona „napęcznieją” od wody. Wtedy też dochodzi to rozwoju organizmu na niespotykaną skalę. Wszystkie procesy zachodzą z gigantyczną szybkością, a to wymaga sporo energii, którą z kolei czerpie się z procesu spalania (dokładnie takiego samego u bakterii, jęczmienia, kotów i ludzi). To z kolei oznacza, że w nasionach powstaje wiele wolnych rodników, stąd też ewolucja wyposażyła ziarniaki w doskonałe mechanizmy ochronne, których głównymi filarami są SOD (peroksydaza ponadtlenkowa) oraz karotenoidy (w tym beta-karoten). Żelazo, witamina B12, witamina C i inne witaminy i mikroelementy są w procesach wzrostowych przede wszystkim katalizatorami. Nasiona roślin są zamknięte w dość grubych łupinach, więc nie ma możliwości pobrania tych substancji z zewnątrz, i właśnie dlatego zostały one przez ewolucję zamknięte wewnątrz ziarniaka. Nie łudź się – to nie dla ciebie matka natura przygotowała taki zestaw witamin i minerałów, ale przecież i ty możesz z niego skorzystać. Większość nasion roślinnych zawiera bardzo dużo ważnych substancji, ale jęczmień jest tu szczególnie wyjątkowy.

Dlaczego właśnie młody jęczmień?

Wszystko to, co napisałem wyżej, to prawda. Dlaczego jednak suplementem diety jest młody jęczmień, a nie sama trawa jęczmienna albo nie same ziarniaki? Sam ziarniak jest suchy i w związku z tym wiele substancji nie zdążyłoby się aktywować w ludzkim organizmie, który nasion zbóż w całości nie jest w stanie strawić – zanim by się witaminy i minerały uwolniły, jęczmień zostałby wydalony. A dlaczego nie sama trawa? Wiele substancji odżywczych znajduje się cały czas w kiełkujących ziarnach, dlatego skład pełnego suplementu i trawy jęczmiennej jest różny (czasem sama trawa wystarczy, ale zmielona razem z ziarnem daje pełniejsze spektrum substancji). W liściach jęczmienia dodatkowo pojawia się wiele istotnych pierwiastków, na przykład rośnie stężenie magnezu, którego w suchych nasionach niemal nie ma. Zielone części roślin zawierają także wiele związków chemicznych, które powstają dopiero w drodze syntezy po kiełkowaniu. Rośnie między innymi zawartość karotenoidów – w ziarniakach funkcje antyoksydacyjne pełnią głównie enzymy, w tym SOD, a w liściach rolę tę pełnią karotenoidy, których w ziarnach jest z kolei niewiele, ponieważ ich synteza wymaga sporych ilości wody). Oczywiście wśród substancji obecnych w liściach, a nieobecnych w nasionach należy jeszcze wspomnieć o chlorofilu (zawiera magnez oraz może działać w pewnym zakresie przeciwutleniająco). Co bardzo ważne w suplementacji, nie są to żadne syntetyki, tylko substancje naturalne – znacznie lepiej przyswajalne od tych z probówek.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.