Zdrowa żywność - zobacz na Ceneo.pl

środa, 27 stycznia 2021

Węgierski obiad niekoniecznie w Budapeszcie

Co dzisiaj zrobić na obiad? Schabowe były w poniedziałek, mielone we wtorek, kurczak w środę... A teraz czas na wyśmienitą węgierska potrawę przygotowaną na bazie Sosu węgierskiego z pieczarkami Dawtona. Czasami bywa tak, że brakuje pomysłów na obiad a wspólne posiedzenia przy stole, tak jak podawane ciągle te same dania staja się baaaardzo monotonne. Co zrobić, aby nieco ożywić kulinarną atmosferę w domu? Warto zainteresować się kulinarnymi specjałami, na które pomysły można zaczerpnąć z książek kucharskich innych krajów. Przepisów na mniej lub bardziej egzotyczne dania nie brakuje, jednak często okazują się one skomplikowane i czasochłonne w przygotowaniu albo składniki potrawy są trudne do zdobycia a przecież nikt z nas ma czasu ani na bieganie po sklepach w poszukiwaniu egzotycznych przypraw ani tym bardziej na spędzanie połowy dnia w kuchni. I co wtedy? Czy należy zrezygnować z kulinarnych podróży po świecie, poddać się i powrócić do monotonnych kotletów? Nic z tych rzeczy! Rozwiązanie jest proste! Firma Dawtona doskonale wie jak zadbać o to, aby obiady w twoim domu nigdy nie były nudne i proponuje taką ilość gotowych, aromatycznych sosów, że naprawdę nie wystarczy ci dni w tygodniu żeby upichcić tyle obiadów. W ofercie Dawtona znajduje się aż osiem różnych sosów inspirowanych kulinarnymi klimatami innych krajów, począwszy od Meksyku a na Włoszech kończąc. Tym razem skupimy się na Sosie Węgierskim. Najbardziej charakterystyczna i absolutnie niezastąpiona w kuchni węgierskiej jest papryka, to właśnie ona absolutnie króluje na węgierskich stołach. Jest nawet takie powiedzenie mówiące o tym, że węgierska gospodyni przygotowując posiłek najpierw stawia na stole słoik z papryką i dopiero w drugiej kolejności zastanawia się co do niej dobrać.
I ty możesz stać się taką węgierską gospodynią tylko, że zamiast słoika z papryką możesz wykorzystać słoik z gotowym Sosem Węgierskim Dawtona. Dodatkowo wcale nie będziesz musiała się zastanawiać nad resztą potrawy, ponieważ na etykiecie słoika znajdziesz przepis na iście węgierskie danie. W skład Sosu Węgierskiego Dawtona wchodzi nie tylko pokrojona w kostkę papryka, ale także pomidory, pieczarki w grubych plasterkach oraz aromatyczne zioła doskonale podkreślające smak sosu. To wszystko sprawia, że sos jest bogaty i gęsty, więc można go spożywać bez potrzeby urozmaicania warzywnymi dodatkami. To niebywała zaleta Sosu Węgierskiego Dawtona, który dzięki temu jest idealny do komponowania szybkich dań. Dla tych, którzy mają odrobinę więcej czasu na przygotowanie posiłku Sos Węgierski Dawtona może być bazą, która po urozmaiceniu innymi składnikami stanie się prawdziwie sytym, naszpikowanym dodatkami, pysznym sosem doskonale pasującym do ziemniaków lub placków ziemniaczanych.
Zaproś smaki świata do swojego domu a przekonasz się, że codziennie możesz poczuć się przy własnym stole jak w aromatycznej, pełnej doskonałych smaków podróży kulinarnej.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Rozpal grilla, szykuj ketchup

Nie od dziś wiadomo, że tajemnicą wyśmienitych dań z grilla są odpowiednie dodatki. Niezbędny jest oczywiście smakowity ketchup, a jaki jest najlepszy? Ketchup grillowy Dawtona

Moda na grillowanie trwa nieprzerwanie od kilku już lat. Jak co roku o tej porze większość z nas urządza grillowe spotkania i biesiady. I nie ważne czy organizujemy je w ogrodzie, na działce u znajomych czy po prostu na pikniku za miastem, najistotniejsze jest doborowe towarzystwo i smaczne dania. Grillować możemy właściwie wszystko, począwszy od warzyw, ryb i wołowiny poprzez drób, kaszankę, kiełbasę no i oczywiście ulubioną przez wszystkich karkówkę. Warto pamiętać, że mięso na grilla będzie smaczniejsze, jeśli odpowiednio wcześnie je zamarynujemy. Wystarczy wymieszać przyprawy z olejem, włożyć mięso do marynaty i odstawić je na kilka godzin w chłodne miejsce. Tak przygotowane mięso pieczemy na grillu od kilku do kilkudziesięciu minut.
Aby wzbogacić smak grillowanych dań warto podać je ze uwielbianym przez Polaków ketchupem. Firma Dawtona, specjalnie dla wszystkich grillujacych smakoszy przygotowała Grillowy ketchup Dawtona. Jego oryginalna receptura zawierająca, oprócz smakowitych pomidorów, aromatyczną kompozycję ziół i przypraw doskonale podkreśli i wydobędzie smak i aromat grillowanego mięsa, ryb, warzyw czy kiełbaski. Jeśli jednak jesteśmy zwolennikami tradycyjnego smaku ketchupu do naszych grillowanych potraw użyjmy podstawowej wersji ketchupu Dawtona. W szerokiej ofercie ketchupów Dawtona każdy znajdzie swój ulubiony smak. Miłośnicy bardzo ostrych dań mogą sięgnąć po ketchup Piekielnie Ostry, zwolennicy aromatycznych ziół po ketchup Ziołowy, a wszyscy, którzy troszczą się o swoją linię - po ketchup Fit, który zawiera 50% mniej kalorii niż tradycyjny ketchup. Wszystkie ketchupy Dawtona robione są ze starannie dobranych odmian pomidorów, naturalnie dojrzewających na krzaczkach, dlatego po przetworzeniu nadal zachowują smak, zapach oraz zdrowotne właściwości pomidorów. Ketchupy Dawtona sprawdzą się jako pyszny dodatek nie tylko do grillowanych potraw, ale także do pozostałych dań, co potwierdzili już Konsumenci wybierając całą linię ketchupów Dawtona Produktem Roku 2009.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Cuda Dionizosa

Potrawy z dodatkiem wina nikogo nie dziwią. Gulasz z winem, zupa z dodatkiem wina to w kulinarniach standard. A co powiecie na mąkę i lody zrobione z wina?

Mąka winna (wszystkiemu!)


Używamy jej w kuchni powszechnie, ale co do jej walorów zdrowotnych można mieć wiele wątpliwości.
Białe pieczywo tylko tuczy, nie zawiera tyle błonnika co ziarno użyte do produkcji ciemnego chleba, ma za to dużo węglowodanów.
Rozwiązaniem może być jedzenie ciemnego pieczywa, ale czym zastąpić pszenną mąkę?
Może mąką winną?
Vinifera For Life - tak nazywa się kanadyjska firma sprzedająca mąkę zrobioną ze skórek winogron wykorzystywanych do produkcji wina.
badania przeprowadzone na skórkach wykazały w nich sporą zawartość błonnika,związków polifenolowych i kwasów tłuszczowych.
Obecnie mąką dostępna jest w czterech wariantach : Late Harvest, Cabernet, Chardonnay, oraz Ice Wine
sprzedawana w 400 gramowych opakowaniach kosztuje średnio 10 dolarów kanadyjskich za sztukę (stan na styczeń 2009).
Jak zapewnia producent może być używana do produkcji pieczywa, makaronu, ciasteczek czy innych słodkich wypieków. Na stronie internetowej Vinifery można znaleźć liczne przepisy z zastosowaniem winnej mąki.
Wygląda na to, że pomysł na mąkę świetnie przyjął się w Kanadzie. Coraz więcej piekarni wykorzystuje dodatek caberneta do swoich wyrobów, a na stronie www producent z dumą prezentuje listę miejsc (restauracji i barów) gdzie można skosztować winnych wypieków.
Dodatkowo mąka posiada certyfikat koszerności, więc może być spożywana, także przez ortodoksyjnych żydów.

Słodkiego miłego wina...




Nie wiem jakiej mąki używa do produkcji swoich batoników Nestle, ale i ono wyprodukowało coś dla smakoszy winnych łakoci. Batonik Kit Kat o smaku wina to propozycja dla tych, którzy lubią tak samo słodycze jak i boski nektar.
Produkt ma różowy kolor i niezbyt wyrazisty smak gronowego trunku. Na razie w Polsce niedostępny.
Podobnie zresztą jak lodowe sorbety firmy Wine Cellar Sorbets - orzeźwiające lody w 6 różnych smakach -
riesling, champagne, Sangria Rojo, Rose, Pinot Noir, Cabernet Sauvignon.
Doskonałe na upalne dni, do deserów i cocktaili.
Produkt ma też dodatkową zaletę - każdy sorbet zawiera do 5 proc alkoholu. Niestety winne sorbety można kupić jak na razie tylko w kilku stanach USA.
Po takich wynalazkach już chyba nikogo nie zdziwią żelki o smaku wina prawda?


Chilijskie gotowanie

Jeśli, jednak nasze podniebienia są bardziej konserwatywne, możemy sięgnąć po mniej wyszukane produkty.
Na przykład proszek z chilijskiego czerwonego wina, idealny do gotowania.
Jego dodatek zastępuje wino dolewane do potraw, nadając gotowym specjałom specyficzny smak i zapach. Całość można, także spożywać razem w formie kapsułek z innymi sproszkowanymi składnikami jak np. witaminy.
Dodatkowo produkt dostępny jest w kilku wariantach i może zawierać od 18 do 46 proc polifenoli - substancji przeciwdziałających chorób układu krwionośnego i nowotworom.
Winny proszek nie zawiera natomiast alkoholu i cukru (niestety), choć producent twierdzi,że to dla zdrowia.
In vino veritas chciałoby się zakrzyknąć. Tylko ile w tym wina?



Ubrania winiarza




Sporą ilość wina można natomiast znaleźć w odzieży z wina. A ściślej mówiąc, właściwie z octu winnego.
Okazuje się, bowiem, że bakterie octowe produkując kwas octowy z wina wytwarzają także celulozę. Nic prostszego, tylko trzeba dać im robić swoje, a efekty pracy układać na specjalnych manekinach formując odpowiednie kształty - do takich efektów doszli biolodzy z University of Western Australia. Niestety odzież powstała w ten sposób bardziej przypomina papierowe chusteczki do nosa. Jest niezbyt trwała i gdy wyschnie łatwo się drze.
Ale prace nad udoskonaleniem tego wynalazku nadal trwają. Podobnie zresztą jak odkrywanie innych, drzemiących w winie tajemnic.
Bo kto powiedział, że wino służy tylko do picia?



Źródła :

http://www.treehugger.com/2007/03/11-week/
http://www.winecellarsorbets.com/
http://www.kurdesz.com
http://www.alibaba.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Ślimaki na polskich stołach

W okresie "ptasiej" grypy warto ponownie pomyśleć o konsumpcji ślimaków.

W polskich przyzwyczajeniach kulinarnych istnieje kilkanaście potraw i produktów mięsnych, które nie cieszą się zbytnią popularnością, pomimo, że w innych krajach zajmują one czołowe miejsca w diecie. Braku szerszego zainteresowania mięsem ślimaczym, kozim, baranim czy króliczym należy upatrywać w naszych przyzwyczajeniach i upodobaniach.
Ślimak ma właściwości lecznicze oraz uważa się, że działa jak afrodyzjak. Mięso ślimaków jest wskazane w zaleceniu diety wysokoproteinowej, niskotłuszczowej i niskoenergetycznej. Starożytni Rzymianie wykorzystywali mięso ślimaków do leczenia oparzeń i na wszelkie bóle żołądka.
Ślimaki były jednymi w pierwszych zwierząt spożywanych przez człowieka.
Świadczą o tym wykopaliska archeologiczne i pozostałości skamieniałych pustych muszli. Podobno pierwszymi smakoszami ślimaczego mięsa byli właśnie Rzymianie, którzy odkryli jego walory smakowe i lecznicze. Im też przypisuje się powstanie „helikultury”, czyli hodowli mięczaków. Mięczaki były wtedy karmione wyłącznie mlekiem, moszczem winnym i zbożem, zaś w końcowym okresie tuczone w skrzyniach, słojach z otworami umożliwiającymi dostęp powietrza, ale nie pozwalającymi na ucieczkę. Gdy ślimak był tak tłusty, że nie mieścił się na powrót do muszelki, uznawano, że nadaje się do konsumpcji.
W czasach średniowiecza mięczak rozpowszechniony został przez zakonników jako źródło taniego pożywienia, dozwolonego również w okresach postu, a już w XV wieku escargot -ślimak stał się popularnym daniem na licznych francuskich stołach.

Do Polski trafiły za sprawą franciszkanów i dominikanów którzy zajmowali się ich hodowlą, a także docenili ślimaki jako wartościowy dodatek do postnego jadłospisu.
Walory zdrowotne mięsa od dawna są przedmiotem kontrowersyjnych poglądów wśród ludzi. Jedni widzą w mięsie znakomite źródło niezbędnych składników odżywczych, inni natomiast przypisują odpowiedzialność za występowanie chorób cywilizacyjnych.
Mięso śliamków jest natomiast dobrym źródłem licznych niezbędnych składników odżywczych.

Wartości odżywcze mięsa ślimaczego:

100 gramów mięsa zawiera 25 g białka, a przy tym tylko 2 g tłuszczy i 5 g węglowodanów. Bardzo wysoka jest zawartość sodu – 990 mg, fosforu – 180 mg i magnezu – 35 mg. Żelazo występuje w ilości 8 mg, a bardzo istotny w procesach enzymatycznych cynk około 2 mg. Wartość energetyczna to około 80 kcal na 100g produktu.

Czy ślimaki mają szansę zagościć na polskich stołach ? Jest taka szansa, gdyż zyskują ostatnio coraz szerszą rzeszę zwolenników…
Na pewno są alternatywą dla mięsa drobiowego, a omówione walory mięsa ślimaczego zdecydowanie przemawiają za rozpowszechnieniem konsumpcji tego mięsa w Polsce, co stało się już w krajach Unii Europejskiej. Wzrost konsumpcji będzie związany ze zmianą tradycji żywieniowych rodaków i naszą otwartością na nowe sposoby żywienia.

Kilka sprawdzonych przepisów.


Ślimaki po burgundzku-przystawka

Zbieramy winniczki o wymiarach muszli 3 cm jedynie w okresie i miejscu, które zostało dopuszczone do zbioru lub też odkupujemy je z punktów skupu. Istnieje także forma całorocznego pozyskiwania ślimaka do konsumpcji z ferm zajmujących się hodowlą owych mięczaków. Ślimaki trzymamy 3-4 dni w przewiewnej drewnianej skrzynce, aby pozbyły się pokarmu z jelita. Następnie zalewamy je letnią przegotowaną wodą i trzymamy zamknięte przez około godzinę tak, aby między powierzchnią wody, a przykryciem nie było powietrza, wodę wylewamy, ślimaki płuczemy i zalewamy raz jeszcze. Powtarzamy to 3-4 razy. Ślimaki powinny "wyjść" ze swoich skorupek, tzn. wysunąć głowę i nogę. Zabieg ma na celu pozbycie się śluzu. Pod koniec, do ostatniej partii wody, którą zalewamy ślimaki na 3-4 godziny, dodajemy nieco octu. W osobnym garnku gotujemy mocno osoloną wodę i do wrzątku wrzucamy częściowo wysunięte ze skorupek ślimaki. Gotujemy około 15 minut. W osobnym naczyniu przygotowujemy wywar, dajemy 2 szklanki białego, wytrawnego wina, 2 szklanki wody, 2 małe marchewki, seler, pietruszkę, tymianek, małą cebulę, pieprz ziarnisty, ziele angielskie i liść laurowy. Solimy według upodobania i gotujemy przez godzinę, a następnie cedzimy. Ślimaki wyciągamy z wrzątku i wkładamy do zimnej wody, wyciągamy ze skorupek, usuwamy worek trzewiowy i resztki śluzu. Wkładamy je do przecedzonego wywaru i gotujemy na wolnym ogniu około 3 godziny. Muszle dokładnie płuczemy i odkładamy, aby wyschły. Bierzemy kostkę masła, 5 ząbków czosnku (może być więcej, jak ktoś lubi) i drobno posiekaną natkę pietruszki, a następnie wszystko to dokładnie ucieramy. Do suchej skorupki dodajemy nieco tak przygotowanego farszu, wkładamy ugotowane uprzednio mięso ślimaka i znowu zasklepiamy skorupkę farszem. Pozostałą częścią farszu smarujemy brytfankę, układamy na niej skorupki ze ślimakami otworami do góry i wkładamy do rozgrzanego do około 180o piekarnika. Pieczemy 15 minut i zaraz potem przekładamy do odpowiedniego naczynia na ślimaki i podajemy na stół wraz z kompletem sztućców do konsumpcji ślimaka. Na osobę należy przygotować 6 - 12 mięczaków. W przypadku sporządzania potrawy dla większej ilości osób, podaną ilość składników (zwłaszcza wodę i wino) należy zwielokrotnić zachowując proporcje.


Pierogi ze ślimakami po polsku



Trzeba znajść ślimaka dorodnego, gabarytu orzecha włoskiego. Należy go tak długo topić, by szlam z niego w dużej mierze wypłoszyć. W kamionkę je wszystkie ułożyć, by obficie grubą solą przełożyć. Denkiem je przykrywając by musiały zawracać uciekając. Pozostawić je przez czas długi, pozbywając się szlamu z tuszek dużych. Wypłukać je kilkakrotnie obficie by szlam ściągnąć całkowicie. Sparzyć w garze należycie pamiętając by były w muszlach skryte całkowicie. Zlać przez sito odcedzając wodę, spłukać ostudzając. Wyciągnąć poza domostwa progi i obmyć bo przecież brudne miały nogi. Ziela trochę ze dwa liście, trzy goździki, sól w zamyśle, jedną dymkę oczywiście, zalać wodą zagotować by ślimaki móc gotować. Czas wysadki dwie godziny, ślimak będzie już zjadliwy.

składniki (6 porcji):
pierogi:
- ślimaki gotowane 200 g
- śmietana 30% 50 g
- bułka tarta 50 g
- masło 50 g
- czosnek 5 ząbków
- natka pietruszki 1/2 pęczka
- cytryna 1/2 sztuki
- sól, pieprz biały
- ciasto pierogowe

sos:
- śmietana 30% 300 g
- cebula szalotka 100 g
- wino białe 150 g
- masło 50 g
- czosnek 2 ząbki
- szczypiorek 1/2 pęczka

Sposób przygotowania:
Ślimaki, śmietanę, bułkę, masło, czosnek, pietruszkę, sok z cytryny zmiksować na jednolitą masę. doprawić solą z pieprzem. Z ciasta i powstałego farszu sporządzić pierogi, gotować w osolonej wodzie. Cebulę pokroić w drobną kostkę, zeszklić na maśle doprawiając solą i pieprzem. Zalać winem, zredukować o 50%, dolać śmietanę i zredukować do zagęszczenia, przed podaniem dodajemy posiekany szczypiorek.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Sushi

Coraz większą popularnością cieszy się w Polsce sushi. Ta potrawa, o charakterystycznym smaku, przywędrowała do nas z Japonii. Osoby, które raz spróbowały sushi nie mogą pozostać obojętne. Część z nich od razu rezygnuje, ponieważ orientalny smak zupełnie im nie odpowiada. Inni, po pierwszym spróbowaniu, mają na nie ciągle ochotę.

Ja bardzo polubiłam suhi. Jest smaczne i bardzo zdrowe.

Zachęcam do samodzielnego przygotowania go w domu. Na Waszych gościach na pewno zrobi to wrażenie. Zanim przejdę do przepisu, zapraszam do zapoznania się z jego historią oraz zasadami spożywania.



Historia sushi

Pierwsze pisane świadectwa dotyczące sushi w Japonii pochodzą z dokumentu Taiho-Ritsuryo (701-718 n.e.), ale źródeł sushi należy szukać w Azji kontynentalnej, na terenie dzisiejszych Chin. Pod koniec II w. naszej ery w słowniku powstałym na terenie Chin, po raz pierwszy pojawia się wzmianka o sushi.

Można powiedzieć, że potrawa ta powstała niejako przy okazji. Kiedyś, gdy nie było innych możliwości przechowywania żywności był to sposób na konserwację ryb. Solone ryby przekładano warstwami gotowanego ryżu i pozostawiano na okres od jednego do trzech lat, aż do całkowitego sfermentowania bez dopływu powietrza (Nare-sushi). Zjadano tylko rybę ze świeżo ugotowanym ryżem, a sfermentowany ryż wyrzucano.

Później okres fermentacji ulegał skróceniu (od miesiąca do kilku dni) i zjadano zarówno rybę, jak i ryż (Nama-nare, Ii-sushi). W kolejnym etapie powstawania potrawy zastosowano ocet ryżowy do zakwaszania ryżu, którym przekładano warstwy przyprawionej ryby, przygniatano kamieniem i pozostawiano na noc. Tak spreparowane danie było gotowe do jedzenia już następnego dnia (Haya-sushi). Natomiast cienkie plastry świeżej ryby ułożone na warstwie zakwaszonego ryżu, przygniecione tylko przy pomocy deseczki i pokrojone na małe, prostokątne porcje, były gotowe do jedzenia po kilku godzinach (Hako-sushi).

Tak przez wieki Japończycy doszli do etapu, w którym plastry świeżej ryby i kulki zakwaszonego ryżu formuje się ręcznie w porcje gotowe do natychmiastowej konsumpcji. To Nigiri-sushi, nazywane także Edo-mae (w stylu tokijskim).

Z tak przygotowaną potrawą mamy do czynienia w większości restauracji na całym świecie.



Nazwa

Oryginalną nazwą sushi było "sumeshi" - "su" to sos vinegar, "meshi" - ryż. Z czasem dopiero, wskutek zbyt szybkiej wymowy, nazwę tą skrócona do "sushi".



Sushi dziś


Sushi to zakwaszany przy pomocy przyprawionego japońskiego octu ryż. To on stanowi podstawę potrawy i nadaje jej charakterystyczny smak.

Dodatki, jakie zastosujemy, zależą wyłącznie od nas. Większości sushi kojarzy się z surową rybą, ale niekoniecznie tak musi być. Bardzo popularne są sushi maki z zielonym ogórkiem, podsmażaną lub surową papryką, prażonym sezamem, a nawet jajkiem.

Obowiązuje pewien podział ze względu na rodzaje sushi podawanych najczęściej w restauracjach. Należy jednak pamiętać o tym, że potrawa ciągle się zmienia. Często osoby przygotowujące sushi nadają mu indywidualny charakter przez dodanie nowych składników.

Osobną kategorią jest tzw. Fusion-sushi, współczesne modyfikacje powstające głównie poza Japonią. Są to wariacje na temat sushi z wykorzystaniem najróżniejszych, często lokalnych specjałów. Ja na przykład, dodałam w swoim przepisie marynowaną w occie dynię, która bardzo pasowała do potrawy.



Rodzaje sushi


Maki sushi - słowo maki oznacza zawijać-rolować, czyli maki sushi to zwijane sushi. Najpopularniejsze to zawijane w nori, czyli ciemnozielone krasnorosty. Równie dobrze maki mogą być zawinięte w naleśnik lub rybę. Maki dzielimy na, hoso-maki, czyli cieńko rolowane oraz futo-maki grubo rolowane sushi.Rodzajów maków jest bardzo wiele. Ich nazwa zależy od tego, co jest w środku. Bardzo popularne są np. kalifornia maki z awokado, paluszkiem krabowym, majonezem, ogórkiem.



Sushi sashimi - słowo sashimi oznacza surowy produkt (niekoniecznie rybę). Może to być na przykład kulka ryżowa z surową krewetką na wierzchu.



Sushi nigiri - często znajdziemy to określenie w odniesieniu do sushi sashimi. Sushi nigiri to sushi z produktem na wierzchu.

Tamago( japoński omlet) nie należy do sushi nigiri sashimi, a do sushi nigiri.

Gunkan sushi - słowo gunkan w wolnym tłumaczeniu oznacza łódź podwodną. Tak właśnie wygląda sushi gunkan. Pionowo ustawiane kulki ryżowe o owalnym kształcie owinięte nori z proponowanym produktem na wierzchu. Często z kawiorem, małżami, serkiem tofu.



Temaki sushi - tutaj mamy do czynienia z inną metodą zwijania. Temaki zushi wyglądają jak rożki.





Sashimi
- produkt surowy. Zazwyczaj to różne rodzaje surowych ryb serwowane bez ryżu.



Uramaki - to rodzaj maków zrolowanych odwrotnie, gdzie zewnętrzną warstwę stanowi ryż, często oklejony innym produktem (rybą,kawiorem)



Jak jeść sushi


W restauracjach sushi podawane jest z sosem sojowym, chrzanem wasabi, marynowanym imbirem. Do jedzenia służą jednorazowe pałeczki. Dla osób, które wolą jeść rękami, podawany jest zwinięty, wilgotny, mały ręczniczek do wycierania dłoni.

1. Jemy pałeczkami lub rękoma.
2. Najlepiej zacząć od zawiniętych w glony nori, maków. Algi im dłużej stoją, tym więcej wilgoci przejmują od ryżu i stają się gumiaste.
3. Kawałki sushi maczamy w sosie. Do sosu można wrzucić chrzan wasabi, podany obok porcji na tależu. Nie jest to podobno japoński zwyczaj, ale wiele osób tak robi.

Lepiej najpierw spróbować potrawy bez niego, ponieważ często jest już nim przyprawiona i może okazać się za ostra.

4. Wkładamy do ust cały kawałek sushi, nie kroimy, nie porcjujemy.
5. Między różnymi rodzajami sushi przegryzamy marynowany imbir. Ma za zadanie wyczyścić kubki smakowe, aby w pełni móc delektować się kolejnym rodzajem sushi.. Każdy kawałek imbiru moczymy w sosie sojowym i wkładamy do ust.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.