Zdrowa żywność - zobacz na Ceneo.pl

środa, 22 września 2021

Polskie zimowe zupy

Bo czyż jest coś milszego w czas mroźny, śniegiem trzeszczący niż talerz gęstej, pachnącej zupy? Pełnej mięsa, boczku (lub słoninki), warzyw oraz przypraw.

Bo czyż jest coś milszego w czas mroźny, śniegiem trzeszczący niż talerz gęstej, pachnącej zupy? Pełnej mięsa, boczku (lub słoninki), warzyw oraz przypraw. To przecież nie czas na odchudzanie, nie czas na liczenie kalorii. To czas, kiedy jedzenie ma dostarczać jak najwięcej energii.

Bazą prawie każdej zupy, a już każdej zupy zimowej jest bulion. Nie, nie z kostki. Tylko ugotowany własnoręcznie. Jest to proste, a różnica w smaku, aromacie oraz zawartej w nim energii jest ogromna. Co zaś najważniejsze, nasz bulion będzie tak słony jak lubimy, a nie tak okropnie słony, jak lubią producenci kostek. Jak go zrobić przeczytasz w tym miejscu.

Mamy więc już bulion. Czas na zupę. Z polskich zimowych zup na pierwszym miejscu stawiam kapuśniak. Niech będzie kwaśny, z kawałki boczku, kiełbasy, mocno doprawiony kminkiem i pieprzem. Zawsze z ziemniakami. Jako, że one nie chcą się gotować w kwaśnych płynach, pamiętaj, by ugotować je oddzielnie i dopiero miękkie dodać do kapuśniaku.

Kapuśniaku nie zrobisz bez kiszonej kapusty. Jeśli masz własne zapasy, wiesz dobrze co jesz. Jeśli zaś nie masz, kupuj kapustę zawsze w sprawdzonym miejscu, nie zawadzi też jej wcześniej spróbować. Szczególnie "kiszona kapusta" sprzedawana w supermarketach może sprawić niemiłą niespodziankę - bo często jest nie kwaśna i ma mało sympatyczny smak, mimo iż całkiem dobrze wygląda. Podobno jest to sprawa sody, którą producenci dodają do kapusty, by ją zakonserwować. Niestety na beczkach nie ma najczęściej listy składników.

Drugie miejsce w moim rankingu zimowych zup polskich zajmuje... kartoflanka. Zupa prosta niebywale. Często też niedoceniana, bo niby cóż to jest? Gotowane ziemniaki i trochę warzyw??? Ale jaka jest pyszna! Ważne, by ją dobrze doprawić i dać dużo korzenia pietruszki. Silnie rozgrzewa i jest doprawdy bardzo smakowita.

Trzecie miejsce zaś ex quo zajmują: biały barszcz oraz krupnik z grzybami i zupa chrzanowa z boczkiem.

Są jeszcze dwie zupy zimowe. Specjalne zupy. Tak specjalne, tak zapomniane, że poza klasyfikacją generalną (że pozwolę sobie na sportowy slang). Otóż jest to zupa "nic" - słodka, delikatna - dzieci ją uwielbiają (sprawdziłem nie raz) oraz piwna polewka.

Obie zupy pyszne, łatwe i... niestety zapomniane. Warto więc je sobie przypomnieć, bo warte są tego, oj warte.

Zupa z piwa, zwana też biermuszką, farmuszką lub gramatką była w Polsce jedzona już w średniowieczu. Głównym jej składnikiem jest piwo, zaprawiane żółtkami. Dodawano do niej także masło, czasem czosnek. Doprawione solą, kminkiem, miodem, korzeniami podawano je na śniadanie lub kolację. Cieszyły się powodzeniem zarówno na dworach jak i w wiejskich chałupach. Najlepiej, bez względu na wersję smakuje z kwaśnym twarogiem, pokruszonym na duże kawałki.

Do piwnej polewki często dodawano chleba - zupa stawała się bardziej syta. Zwano ją wtedy chlebówką bądź biermuszką.

A zupa "nic". No cóż, to "nic" jest takie rozkoszne. Chmurki białe pływające po żółciutkiej toni. Nic więcej nie napiszę, przekonajcie się sami!

Zupa "nic"

Bardzo efektowna. Dzieci mniejsze, większe i te całkiem duże ją uwielbiają. Całkiem dorosłe dzieci też.

czas: 25 minut
trudność: łatwe
liczba porcji: 4-6
koszt: tanie danie
kalorie: bardzo dużo

składniki:
4 szklanki mleka
4 jajka
1 laska wanilii o długości 10 cm
0,5 szklanki cukru pudru

Jajka myję bardzo dokładnie. Oddzielam białka od żółtek. Białka ubijam na pianę mikserem. Kiedy jest całkowicie sztywna dosypuję połowę cukru pudru i ubijam przez 2 minuty. Żółtka ucieram z pozostałym cukrem na puchatą masę. Mleko przelewam do garnka, dodaję wanilię i zagotowuję. Kiedy zaczyna wrzeć, zmniejszam ogień i pilnując by nie wykipiało, gotuję przez kilka minut.

Łyżką nabieram porcje ubitej piany i kładę na gotujące się mleko. Po minucie odwracam je na drugą stronę. Gotuję następną minutę. Wyjmuję z zupy na talerze i gotuję następne.

Kiedy cała piana jest ugotowana, z mleka wyjmuję wanilię, zdejmuję garnek z ognia. Do mleka, cały czas ubijając je trzepaczką dodaję utarte żółtka. Podgrzewam na małym ogniu, cały czas mieszając przez 3 minuty.

Gdy zupa zgęstnieje nalewam ją do talerzy i układam na niej "chmurki" z piany.

Dodatkowe informacje:

Jeśli będziesz mieć trudności z kupnem laski wanilii możesz ją zastąpić cukrem z prawdziwą wanilią lub w ostateczności cukrem waniliowym.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Precz z kostkami, czyli jak własnoręcznie przygotować prawdziwy bulion

Same zalety, nieprawdaż? Czy mają wady? Poza tym, że są cholernie słone, mają chemiczny posmak, są w zasadzie bez wad.

Ale te dwie cechy wystarczają moim zdaniem, by je mieć w głębokiej pogardzie. No, może nie zawsze, ale przynajmniej raz na jakiś czas.

Buliony, czyli wywary

Bez nich nie ma prawdziwego kucharzenia, używamy ich prawie codziennie - są podstawą zup, sosów, dodatkiem do potraw duszonych. Warto ich więc przygotować więcej i zamrozić - w razie potrzeby będą pod ręką i przygotowanie potrawy z ich udziałem nie zabierze nam więcej czasu niż zalanie kostki bulionowej wrzątkiem. A różnica przecież będzie ogromna!

Tak więc, raz na jakiś czas, zasmakujmy prawdziwego smaku bulionu - aromatycznego, esencjonalnego, pełnego wartości odżywczych, nie skażonego chemią. I słonego w takim stopniu, w jakim nam odpowiada. Własnoręcznie przygotowany wywar, zawierający ogromną dawkę energii i smaku to najlepsza baza do przygotowania pysznych i wonnych zup.

Bulion przygotowany z mięsa, warzyw lub grzybów, szczelnie przykryty - by nie miał styczności z innymi produktami - można przechowywać w lodówce przez 3 dni. Dokładne przykrycie płynu jest bardzo ważne, bowiem szybko "łapie" zapachy innych potraw.

Zamrożony wywar nie straci swoich właściwości smakowych i odżywczych nawet przez 2 miesiące, jeśli zostanie zamrożony i będzie przechowywany w zamrażarce, w hermetycznym naczyniu.
Małe ilości bulionu - te bardzo skondensowane, w sam raz na jedną porcję - można przechowywać w woreczkach foliowych lub małych pudełkach - tak, by je można było łatwo użyć, bez potrzeby rozmrażania dużej ilości.

Jeśli zaś chodzi o bulion przygotowany z ryb, trzeba go użyć bezpośrednio po przygotowaniu, bowiem psuje się znacznie szybciej.

Dobry wywar, esencjonalny i aromatyczny przygotowuje się z mięsa, kości, ryb lub grzybów, z dodatkiem warzyw, lub też z samych warzyw. To warzywa właśnie zawierają aromatyczne substancje, które w czasie gotowania rozpuszczają się w wodzie i nadają wywarom smak.

Smak wywaru wzbogacą aromatyczne zioła: natka pietruszki, liście selera, lubczyk, tymianek, przypieczona lub podsmażona cebula, czosnek, oraz przyprawy: ziarna pieprzu i ziela angielskiego. Podstawowy zestaw przypraw - czyli natka pietruszki, liść selera, tymianek, liście laurowe i ziele angielskie jest często w przepisach zwany z francuska "bouquet garni". Niektórzy wzbogacają go o czosnek. Aby łatwiej było wyłowić przyprawy z bulionu po jego ugotowaniu, niektórzy zalecają zawinięcie przypraw w kawałek gazy i jego związanie. Ale doprawdy nie jest to konieczne.

Gotujemy wywar!

Podczas owego procesu obowiązują dwie generalne zasady. Pierwsza to: nie wolno się śpieszyć. Dobry wywar musi się gotować minimum 3 godziny. Jedynym wyjątkiem jest wywar z ryb i skorupiaków, któremu to wystarcza 30-45 minut.

Druga zasada mówi, że wszystkie składniki: mięso, warzywa, ryby należy zawsze zalewać zimną wodą, by podczas powolnego podgrzewania uwolniły swoje smaki. Tutaj również jest wyjątek. Wywar będzie znacznie smaczniejszy, jeśli dodamy do niego cebulę opaloną wcześniej nad palnikiem. Dzięki temu zyska nutę lekko gorzkawą, miło wzbogacającą jego smak. A opalenie cebuli jest nieskomplikowane: należy ją obrać, nie odcinając końca, z którego wyrasta szczypior, nadziać na widelec i obracając raz na jakiś czas opiec na palnikiem - trwa to zwykle kilka minut. Skóra cebuli ma być w zasadzie czarna, pokryta bąbelkami.

Wszystkie składniki mamy już w garnku, zalane zimną wodą. Włączamy więc gaz, zmniejszamy go do minimum, garnek przykrywamy i gotujemy kilka godzin, raz na jakiś czas sprawdzając, czy nie ma w nim za mało płynu. Warzywa i mięso powinny być całkiem przykryte. Jeśli wody jest za mało, wywar uzupełniamy wrzątkiem.

Podczas pierwszych kilkunastu minut po zagotowaniu na wywarze powstanie biało-szara piana, czyli szumowiny. Większość przepisów nakazuje je usunąć, ale moim zdaniem nie jest to konieczne, a wręcz przeciwnie - owa piana to białko, które uwolniło się z mięsa. W trakcie dalszego gotowania zupełnie się rozpuści, a smak bulionu dzięki niemu będzie intensywniejszy.

Po ugotowaniu... Z wywaru można od razu zrobić zupę. Wystarczy z niego usunąć warzywa (można je zjeść, jeśli się lubi rozgotowane, lub po prostu wyrzucić, wszystko co cenne miały w sobie, oddały już bulionowi), mięso (z niego można przyrządzić potrawkę), kości (tylko wyrzucić), wywar przecedzić przez drobne sito (lub gazę) dodać składniki zupy i postępować dalej zgodnie z przepisem.

Jeśli będziesz uważać zaś, że Twój bulion jest za tłusty, możesz usunąć z niego nadmiar tłuszczu. Wystarczy, że ostudzisz swój bulion i zbierzesz z niego zakrzepnięty tłuszcz za pomocą łyżki. Jeśli zaś masz ochotę na wyjątkowo klarowny i przejrzysty wywar - do czystych zup, lub do picia w filiżance, musisz go sklarować - to nietrudna, choć troszeczkę zapomniana technika.

Ostudzony i odtłuszczony wywar wymieszaj z lekko ubitym białkiem jajka, a następnie powoli podgrzewaj aż do wrzenia. Ścinające się białko zwiąże wszelkie cząstki i drobiny. Teraz wystarczy garnek zestawić z ognia, odczekać chwilę - utworzy się zawiesina, a następnie przecedzić przez sitko wyłożone podwójnie złożoną gazę lub czystą ściereczkę bawełnianą.

Skoncentrowany smak

To rzecz, która wzmocni smak sosów i zup. Silny smak zamknięty w łyżce koncentratu. I możesz go przyrządzić własnoręcznie. Aby uzyskać taką przyprawę należy ugotowany i przecedzony bulion odparować na małym ogniu do 1/5 jego pierwotnej objętości. Najlepiej i najszybciej się to robi w garnku lub rondlu o dużej powierzchni.

Odparowanie powinno przebiegać powoli. Po odparowaniu płyn należy schłodzić i jeszcze raz przecedzić przez bardzo drobne sito lub gazę. Po zupełnym wystygnięciu koncentrat zamieni się w galaretkę. W lodówce, w hermetycznym naczyniu można ją przechowywać kilka dni, można też zamrozić. Dwie łyżki koncentratu wystarczą na zupę dla 4 osób. Łyżka zaś dodana do sosu sprawi, iż jego smak stanie się wybitnie wyrazisty i zdecydowany.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

wtorek, 21 września 2021

Naturalne kosmetyki – jak je zrobić

Przyprawy to cudowne dodatki do naszych potraw, któe mają działąnie zbliżone do niekonwencjonalnego ziołolecznictwa. Sami się przekonajcie!

Tak jak jedzenie odżywia nasze ciała od wewnątrz, tak samo kosmetyki poprawiają jego kondycje na zewnątrz. Można iść do sklepu po to by kupić drogi krem, jednak zdecydowanie łatwiej i korzystniej będzie zrobić go samemu z dostępnych składników. Jak tego dokonać? Oto rozwiązanie! 

W poszukiwaniu idealnych domowych kosmetyków warto przeszperać nie jedno stoisko w aptece oraz bazar. Tworząc swoją recepturę unikamy chemii i oszczędzamy swoje pieniądze. 

Możemy sami zrobić balsam i krem do ciała. Do nawilżenia skóry możemy użyć oleju kokosowego bądź oliwy z oliwek. masło shea z dodatkiem olejku argonowego stworzy lekki krem, który zregeneruje wysuszoną skórę. 

Olej kokosowy może nam także posłużyć, jako maska do włosów oraz produkt do demakijażu. Naturalnie odżywi skórę i włosy. Tonizowania skóry można użyć octu jabłkowego lub wyciągu z ogórka. Dzięki takim zabiegom możemy nadać skórze miękkość i zredukować problemy skórne takie jak wypryski i zaczerwienienia. Zapobiegniemy także błyszczeniu. Olej kokosowy sprawdzi się także, jako pasta do zębów – wystarczy dodać odrobinę sody. Ma on bowiem działanie antygrzybiczne i bakteriobójcze. 

Zmęczone oczy i tłustą cerę zwalczymy za pomocą zielonej herbaty Okład przygotowany z odsączonych torebek ukoi zmęczenie twarzy. 

Potrzebny jest peeling? Nic trudnego! Można zrobić naturalny. Wystarczy odrobina cukru trzcinowego albo soli oraz ulubiony olejek eteryczny. 

Włosy także mogą być myte w naturalny sposób. Wystarczy zakupić indyjskie orzechy. Po zmiksowaniu zalewamy je gorącą wodą i wcieramy po wystudzeniu w skórę głowy. Taki szampon jest niezwykle delikatny, nie uczula, a dodatkowo zwalcza pasożyty. Można też stosować go do prania oraz peelingowania ciała. 

Domowe kosmetyki są najczęściej dużo tańsze niż te sklepowe. Warto pamiętać o odpowiednim ich przechowywaniu. Wiele z nich powinno mieć swoje miejsce w lodówce. Wówczas na dłużej zachowają świeżość. 

Warto poświęcić w domu miejsce i odrobinę czasu w swoim rozpędzonym życiu, aby hodować takie zioła samemu w domu na parapecie. Ładnie wyglądają i jest z nich pożytek. Ale najważniejsze to fakt, że przy ich przetwarzaniu, znacie ich pochodzenie. 

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Olej konopny

Konopie to w naszym kraju temat bardzo kontrowersyjny - konopie indyjskie to nic innego bowiem jak marihuana, tzw. "trawka" podpalana przez młodzież. Wiele osób nie chce słuchać o ich leczniczych i zdrowotnych właściwościach. Niesłusznie, gdyż konopie siewne, są w pełni legalne i pozbawione narkotycznego działania.

Z opowieści naszych dziadków można wyciągnąć nierzadko cenne informacje, na przykład takie, że swojego czasu konopia siewna była w Polsce popularną rośliną; produkowano z niej wytrzymałe liny i tkaniny, a babcie wytwarzały z niej olej, który stawiał na nogi raz dwa. I choć tkaniny produkuje się już z innych materiałów, tak olej konopny i jego lecznicze właściwości powinny z nami pozostać do dnia dzisiejszego.

Olej konopny zimno tłoczony, o zielonkawym kolorze i lekko orzechowym smaku i zapachu, jak wiele innych olei zimno tłoczonych, zawiera bardzo dużą ilość cennych nienasyconych kwasów tłuszczowych: omega-3 i omega-6, które wspaniale wpływają na nasz organizm. Taki olej spożywany na czczo na łyżce czy dodany do sałatki w bardzo szybkim czasie może wyleczyć nas z wielu ciężkich chorób, reguluje on bowiem pracę naszych hormonów, pozytywnie wpływając równocześnie na absolutnie każdy układ naszego ciała: nerwowy (łagodzi objawy depresji), pokarmowy (przyspiesza metabolizm i wspomaga trawienie), układ szkieletowy (wzmacnia tkankę kostną), odpornościowy (działa przeciwbólowo i przeciwgrzybicznie), krwionośny (reguluje poziom cholesterolu we krwi). Jest on nieodzowną pomocą dla osób w kwiecie wieku, zagrożonych zawałem lub zmęczonych powracającą alergią, nie można jednak nie wspomnieć, że największe wrażenie robią jego piorunujące właściwości przeciwnowotworowe, które nie tylko zapobiegają powstawaniu raka, ale mogą także pomóc przy chemioterapii.

Tak jak doustne spożywanie oleju wydaje się czymś naturalnym, tak niewiele osób wie, jak znakomite skutki przynosi stosowanie oleju zewnętrznie, bezpośrednio na skórę. Nie tylko łagodzi on podrażnienia i działa antybakteryjnie, ale może także całkowicie zastąpić wszelkie kremy i maści! Jeżeli mamy skórę skłonną do wysuszeń, być może lepiej sięgnąć po inny rodzaj oleju, jednak jeśli nasza skóra jest normalna, mieszana bądź tłusta, ten olej sprawdzi się rewelacyjnie. Paradoksalnie jest on uważany za jeden z najbardziej "suchych" olei, dlatego osoby borykające się z wypryskami nie powinny się obawiać ataku kolejnych pryszczy - przeciwnie, olej konopny błyskawicznie je wysusza, reguluje wytwarzanie sebum, co sprawia, że nasza skóra nie świeci się już tak mocno i nie poci przesadnie. To jednak nie koniec - olej konopny zimno tłoczony nie tylko pomoże nam z naszą buzią, ale także z wszelkimi niepożądanymi zmianami na ciele, które zwykle ciężko wyleczyć, takimi jak egzema czy łuszczyca. Spróbujcie wprowadzić olej do swojej codziennej pielęgnacji bezpośrednio smarując twarz (czy zmiany skórne) lub dodając kilka kropel oleju do kąpieli czy balsamu, różnica gwarantowana.

Nie zapominajmy jednak o prawidłowym przechowywaniu oleju zimno tłoczonego - czyli produkowanego w temperaturze nie wyższej niż 50°C. Taki olej należy przechowywać w lodówce, inaczej pozbawimy go cennych właściwości, a to na nich przecież nam zależy. Nie należy go smażyć, przyjmować można go bowiem wyłącznie na zimno - najlepiej jedną łyżkę oleju na czczo, warto jednak dodać go do sałatki czy polać nim pieczone warzywa. Na skórę nakładać minimalne ilości - kropla oleju wystarczy, by czynić cuda. 

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Olej lniany

Mówi się, że nawet Hipokrates zachęcał swoich pacjentów do przyjmowania lnu na problemy żołądkowe, Gandhi miał natomiast powiedzieć: "Gdziekolwiek siemię lniane jest spożywane dość regularnie, tam ludzie cieszą się lepszym zdrowiem". Uczeni wiedzieli, co mówią. Wystarczy jedna łyżka oleju lnianego, by życie stało się prostsze.

Len nie tylko dobrze wpływa na pracę żołądka, ale wspomaga również układ nerwowy, reguluje pracę serca i pomaga nawet w walce z otyłością. Olej lniany otrzymywany jest - jak sama nazwa wskazuje - z lnu. Len to drobne, niebieskie kwiaty o różnorakich, poza estetycznym, zastosowaniach. Z jego łodygi produkuje się beżowy, wszystkim znany materiał, z włókien można uzyskać papier, natomiast z jego nasion - drogocenny olej, który rozpoznamy po żółtawym zabarwieniu oraz specyficznym, lekko orzechowym smaku i zapachu. Olej ten produkowany jest "na zimno", czyli w temperaturze nie wyższej niż 50°C, co pozwala na zachowanie wszystkich najcenniejszych właściwości. A jest ich sporo. Lecznicze i zdrowotne właściwości oleju zawdzięczamy bowiem ogromnej zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych. Wprowadzając jedynie łyżeczkę oleju dziennie możemy pozytywnie wpłynąć na całe swoje ciało. 

Korzyści płynące z jego spożywania możemy dostrzec niezależnie od naszej płci czy wieku. W okresie młodzieńczym olej rewelacyjnie radzi sobie ze zmianami trądzikowymi, ale także wspomaga leczenie nadpobudliwości, szerzej znanej jako ADHD. Dorosłym mężczyznom pomoże przy leczeniu bezpłodności czy prostaty, paniom natomiast pozwoli uporać się z męczącymi miesiączkami oraz złagodzi objawy menopauzy. Sportowcom oraz osobom na diecie olej lniany zimno tłoczony pomoże przy redukcji tkanki tłuszczowej, wspomoże wzrost mięśni oraz zwiększy wydolność oraz wytrzymałość. Ciekawostką jest, że olej ten jest dobry również dla naszych pupili: jeżeli wprowadzimy go do codziennej diety naszych psów i kotów, pozytywnie wpłynie to na ich sierść, przy okazji zatrzymując wszelkie choroby skórne, takie jak łupież czy linienie.

Olej lniany zimno tłoczony możemy również stosować w przypadkach, gdy chcemy uporać się z problemami poszczególnych układów naszego ciała. Tak, jak wcześniej zauważył Hipokrates, len świetnie radzi sobie z regulacją problemów żołądkowych, wspomaga i regeneruje przemianę materii. Cenne kwasy omega-3 i omega-6 zawarte w oleju regulują pracę naszych hormonów, co odwzorowuje się na poprawnej pracy naszego układu nerwowego - pomoże nam szybciej wrócić do dobrego humoru i wyleczyć depresję, ale nawet walczyć z chorobą Alzheimera czy stwardnieniem rozsianym. Wspomniane wyżej kwasy chronią również nasze serce przed zawałami i nowotworami, ale wpływają pozytywnie nie tylko na nasze wnętrze - przy pomocy oleju lnianego możemy uporać się z problemami skórnymi, powracającą alergią, a nawet wypadającymi włosami, wystarczy wsmarować kroplę oleju w końcówki włosów.

Wystarczy łyżeczka lub dwie dziennie oleju lnianego zimno tłoczonego wprowadzonego do diety, by odmienić nasze życie i zatrzymać zagrażające nam choroby. Pamiętajmy jednak, że olej ten musi stale przebywać w niskiej temperaturze i zacienionym miejscu, dlatego nie kupujmy go w marketach, w których butelki tylko kurzą się na półkach, a w sklepach ze zdrową żywnością, gdzie znajdziemy je w lodówkach, tam też warto olej przechowywać - ewentualnie w głęboko zacienionej szafce, i spożywajmy wyłącznie na zimno - jako dressing do sałatki, dodatek do jogurtu czy samodzielnie na czczo. Różnicę zauważymy już po kilku dniach!

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.