Zdrowa żywność - zobacz na Ceneo.pl

wtorek, 26 stycznia 2021

Uśmiechnij się do pyzy!

Czasem mam taką chwilę, że ochota dopada człowieka na coś prostego, swojskiego, takiego "jak u mamy". Bez suszonych pomidorów, zielonego pieprzu, octu balsamicznego, parmezanu, anchois i wszystkich tych ostatnio bardzo modnych ingrediencji.

pyzy Coś takiego, w czym skwarki są ze słoninki lub boczku wędzonego albo śmietana tłusta i cukier, może odrobina cynamonu też. Coś sytego, coś smakowitego, nieskomplikowanego. Coś swojskiego!
Czyż knedle, zwane też pyzami nie są właśnie czymś takim? W tym artykule znajdziesz na nie sprawdzone przepisy.
Często zwane też pyzami. I ta nazwa bardziej mi do nich pasuje. Jaki jest rodowód słowa "pyza" - nie udało mi się odnaleźć.

Słowo "knedle" ma zaś szczegółowo udokumentowane pochodzenie - wywodzi się z języka niemieckiego. Do Polski potrawa trafiła z kuchni monarchii austro-węgierskiej.
Onegdaj najsłynniejsze były knedle wiedeńskie przyrządzane z ciasta ziemniaczanego podawane z stopionym masłem i posypane cukrem wymieszanym z cynamonem. Inna słodka ich odmiana zawierała w środku kawałki gruszek z kompotu lub śliwki.

Czeskie knedle ze śliwkami - również z ciasta ziemniaczanego - podaje się również ze stopionym masłem, posypane rozkruszonym twarogiem, cukrem i czasem makiem.
Polska i jednocześnie węgierska specjalność to również knedle ze śliwkami - ale podane z masłem, cukrem i cynamonem, albo z tartą bułką. Smakuję równie wybornie polane kwaśną śmietaną - oczywiście z dodatkiem cukru.

Knedle mogą być przygotowywane też z tartej bułki, lub z bułki czerstwej lub z twarogu - ale wtedy na pewno nie są to pyzy. Czyżby, więc to właśnie pyzy?
Tyle na temat pochodzenia knedli. Czas teraz na przepisy i gotowanie!

Pyzy (czyli knedle, ale "pyza" to takie piękne polskie słowo, ma sobie uśmiech taki szeroki i zapowiedź solidnego posiłku) są znakomite, jeśli odpowiednio przyrządzone.
Sekret tkwi w gęstości ciasta, które nie może być ani za rzadkie - bo się nasze pyzy podczas gotowania zamienią w zupę ziemniaczaną - a nie za twarde - bo co to za przyjemność spożywać gumę ziemniaczaną....

Twardość ciasta zależy od ilości mąki dodanej do ugotowanych wcześniej i koniecznie ostudzonych i przeciśniętych przez praskę ziemniaków. Standardowo proporcje mąki do ziemniaków wagowo mają się jak 1 do pięciu - czyli na 5 wagowych części ziemniaków należy dodać 1 porcję wagową mąki. Czasem, kiedy ziemniaki mają mało skrobi, trzeba do nich dodać więcej mąki, ale nie należy przekroczyć dwukrotnie podanej proporcji - takie pyzy to będą po prostu niejadalne już.

Ważne jest też, by ciasto na pyzy przygotować maksymalnie szybko i od razu po uformowaniu pyz je ugotować - ciasto ziemniaczane nie może długo czekać na gotowanie - robi się wtedy miękkie i będzie się rozpadać podczas gotowania.
Sprawa nie jest, więc skomplikowana - ale doświadczenie bardzo pomaga.

Jeśli nie macie wprawy i przygotowujecie pyzy pierwszy raz, zacznijcie od małej ilości mąki, a następnie drogą prób i błędów - gotując po jednej testowej pyzie, jeszcze bez nadzienia dojdziecie do optymalnej proporcji.
Uformowane pyzy wrzuca się na osolony wrzątek - powinny mieć gdzie pływać i nie powinno być ich w garnku więcej niż jedna warstwa.
Po dwóch, trzech minutach od ponownego zawrzenia wody, są gotowe. Wtedy należy, no, co należy?
Koniecznie je trzeba wyjąć - żeby się tam nie marnowały. Łyżką cedzakową siup na talerze! I jeśli są z mięsem w środku to koniecznie je skwarkami i cebulką zrumienioną obficie należy udekorować. Jeśli zaś ze śliwkami to śmietana, cukier lub tarta bułka i też cukier będą nieodzowne.img

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Pasta to nie makaron!

Pasta to coś, co na kromkę chleba lub bułki grubą warstwą nakładamy. Nie odcedzamy, nie przelewamy, z sosem nie mieszamy, tylko od razu wcinamy. Na pasty jest przepisów wiele...

Do znudzenia częstują nas w barach, stołówkach i tam, gdzie gotowe jedzenie, pastą jajeczną. Sama w sobie nie jest zła, ale czyż tylko ona jest? Pewnie, że nie! A na pewno od dzisiaj! Aromatyczna, gęsta pasta jest doskonała zarówno na przyjęciach - sprawdza się na wszelkiego rodzaju kanapeczkach, zwanych tartinkami, wyjazdach na łono natury, szkolnych kanapkach (co zrobić, by z nich nie wydostawała się na szkolne odzienia naszych milusińskich - w dalszej części), jak i na śniadaniach i kolacjach.

Pasty o rzadszej, kremowej konsystencji podawane w miseczkach lub salaterkach doskonale sprawdzą się na przyjęciach. Obok nich wystarczy postawić koszyczki z pieczywem, krakersami i paluszkami, a w nieco większych miseczkach warzywa pokrojone na niewielkie kawałki, takie "na jeden kęs". Takim sposobem stworzymy smakowite i eleganckie przyjęcie. Menu obiadowe może się bez nich obejść.

Baza, treść właściwa oraz sklejacz
Pasta to baza - najczęściej twaróg, ser żółty (twardy, starty drobno, lub serek topiony), jajka, ugotowane i zmielone warzywa strączkowe.
Smak paście nadają dodatki wszelakie: drobno pokrojone wędliny, rozdrobnione ryby wędzone, warzywa oraz przyprawy - bez nich przecież nie ma gotowania!
To wszystko trzeba skleić - a do tego nadaje się majonez, śmietana, jogurt, oliwa, masło - w zależności od bazy i dodatków.

Bardzo drobno czy może nie bardzo
To, czy składniki pasty mają być bardzo rozdrobnione - na podobieństwo kremu jedwabistego, czy też mają być w nich wyczuwalne kawałki, zależy od upodobań. Są różne przepisy kulinarne na pasty. Ja wolę, kiedy w paście da się wyczuć kawałeczki składników - dzięki temu moim zdaniem smak jest ciekawszy i bogatszy. Niezbędnym dodatkiem każdej pasty są świeże zioła - nadają świeżości i lekkości. Nie muszą to być wyszukane, trudno dostępne listki - świeży szczypiorek, natka pietruszki, czy bazylia są przecież takie przepyszne.

Sekret kanapki z pastą
Kanapka z pastą, a nie z nieśmiertelną "szyneczką", jest doskonałym urozmaiceniem szkolnego jadłospisu każdego ucznia. Ale... nie wszyscy ją lubią z bardzo prozaicznego powodu - lubi się nagle wydostawać z kanapki. Aby temu zapobiec warto przygotować kanapkę z bułki i przed napełnieniem ją pastą, usunąć z niej warstwę miękkiszu, tak by powstała płytka miseczka. A na pastę koniecznie, ale to bezwględnie koniecznie, trzeba położyć liść sałaty i kawałek papryki lub pomidora. Pasty lubią świeże warzywa. A warzywa lubią pasty. Pasty a nie makarony!!! Najleprze przepisy na pasty znajdziesz na MniamMniam.pl.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Najlepsze naleśniki są na słodko

Antystresowy to wynalazek. Naleśniki na słodko. Bo... cukier w nich - a ten zawsze humor poprawia. Bo ich przygotowanie - wylewanie, krążenie, przewracanie - to czynność lekko monotonna, wyciszająca (chociaż można do niej wprowadzić element ryzyka - podrzucanie). Bo są złociste, chrupkie i wesołe.

Bo smakują wybornie w dobrym towarzystwie. Bo to są najlepsze naleśniki. Na słodko!

Robienie naleśników, wymagające uwagi i koncentracji, doskonale wycisza i uspokaja. Wylewanie ciasta na patelnię, krążenie nią, przewracanie (a może podrzucanie! - to dla tych, co nie mogą się obejść bez odrobiny ryzyka nawet w kuchni) to czynności mające w sobie coś z mantry (ale trzeba mieć na nie sprawdzone przepisy. Wystarczy usmażyć kilkanaście naleśników, by stres dnia codziennego odszedł w niebyt. A to przecież to dopiero początek kuracji naleśnikowej. Bo przecież jeszcze sos i nadzienie. A to przecież jeszcze nie koniec. To dopiero początek. Przed nami punkt główny terapii - czyli pałaszowanie!

Naleśniki to rzecz uniwersalna. Można je tylko cukrem posypać (któż nie pamięta, kiedy dzięcięciem będąc nimi się zajadał?), dżemem posmarować i zwinąć w rulonik, sokiem pomarańczowym skropić, bitą śmietaną obłożyć, polać kremem czekoladowym i pałaszować, pałaszować, nie pamiętając o kaloriach (swoją drogą, ktoś widział na oczy kalorię???, może to tylko wymysł niejadków...). Można też je nadziać jabłkami prażonymi, twarożkiem z wanilią, bakaliami wymieszanymi z orzechami, świeżymi owocami, tudzież inną słodką zawartością. Każdy ma na nadzienie własne, ulubione przepisy.

Zacznijmy więc od mieszania

Czy to będą słynne crepes suzette, czy amerykańskie "pancakes", czy naleśniki - la Gundel, czy cienkie, złociste naleśniki nasze powszednie, zawsze ich przygotowanie zaczyna się od mieszania. A mieszamy razem ze sobą zawsze mąkę, odrobinę tłuszczu, jajka oraz płyn - mleko lub wodę. Naleśniki przygotowanie z użyciem mleka są twardsze i bardziej zwarte. Jeśli zależy Ci na ich delikatności i chrupkości używaj więc tylko wody, lub mieszaj ją z mlekiem pół na pół. Z ciasta naleśnikowego przygotowanego tylko na wodzie wychodzą cieńsze placki.

Do miski przesiej mąkę, dodaj roztrzepane jajka, szczyptę soli (dzięki niej smak będzie bardziej wyrazisty), dolewaj płyn, ubijając ciasto mikserem lub trzepaczką (jeśli użyjesz łyżki lub widelca, w cieście mogą pozostać grudki). Ciasto naleśnikowe powinno mieć gęstość rzadkiej śmietany. Postaraj się, by nie było za rzadkie. Jeśli będzie zbyt gęste, dolej trochę wody i dokładnie wymieszaj. Jeśli zaś wyjdzie za rzadkie, dosyp trochę mąki i zmiksuj ją dłuższą chwilę, by upewnić się, że żadne grudki nie zostały.
Na koniec dodaj rozpuszczone i przestudzone masło lub kilka łyżek oleju i jeszcze raz wymieszaj - dzięki temu zabiegowi naleśniki będą się łatwiej smażyć, a patelni nie trzeba będzie w ogóle smarować tłuszczem.

Dokładnie wymieszane ciasto - gładkie, bez żadnych grudek koniecznie należy odstawić na 20-30 minut, naleśniki będą wtedy dużo delikatniejsze.

Smażenie (z podrzucaniem?)

Naleśniki można w zasadzie usmażyć na każdej nieprzywierającej patelni. Są co prawda specjalne patelnie do smażenia naleśników - z niskim brzegiem, klasyczna, francuska nazywa się "poele". Podobno na tych patelniach naleśniki ładniej brązowieją. Moim zdaniem taka patelnia nie jest koniecznym wydatkiem (mimo, że nie jest to specjalnie droga inwestycja). Naleśniki udają się na każdej dobrej patelni, jeśli będzie ona odpowiednio rozgrzana.

Mamy więc już ciasto i patelnię na ogniu. Czas więc na nalewanie, smażenie i odwracanie (a może podrzucanie?). Na patelnię dajmy odrobinę tłuszczu - masła (prawdziwego!, żadnej margaryny lub miksu) lub oleju (bezwonnego - najlepiej słonecznikowego). Po chwili, kiedy się rozgrzeje, zdejmijmy patelnię z ognia i nalejmy porcję ciasta - tyle, by pokryło cienką warstwą całą patelnię (trzeba nią lekko pokołysać na boki, by ciasto się na niej równomiernie rozlało). Stawiamy patelnię na ogniu i smażymy 20-30 sekund, aż brzegi naleśnika wywiną się do góry (ogień powinien być raczej duży), odwracamy (podrzucamy?) i smażymy z drugiej strony mniej więcej tyle samo czasu, ile z pierwszej. Kiedy jest złoty z obu stron, zdejmujemy, przekładamy na talerz (pomiędzy gotowe naleśniki można włożyć kawałki pergaminu, żeby się nie sklejały). I smażymy następne (jeśli to konieczne, na patelnię wkładamy odrobinę tłuszczu).

Zwykle pierwszy naleśnik nie jest zbyt udany - bo jest gruby i nie dosmażony. I nie ma co nad nim rozpaczać, przecież za chwilę usmażymy całe mnóstwo najlepszych naleśników na słodko. Taka uroda tej potrawy.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Viva la tortilla!

Czasem bywa tak, że w kieszeni tylko kilka złotych, a właśnie czas na obiad. Myśli się kłębią, w brzuszku burczy, pomysłów brak. A to nie prawda, że tylko serdelki i zupka chińska nam pozostaje (czyli studenckie pożywienie codzienne).

Smakowity, pożywny obiad za 5 zł dla czterech osób? Czy to możliwe? Pewnie, że możliwe i wcale nietrudne do przygotowania. Fakt, trzeba trochę więcej na jego przygotowanie czasu poświęcić, ale nic więcej. Bo przecież czasem są ważniejsze wydatki niż przegrzebki, kawior i szampan... Włóżmy więc do koszyka na zakupach torbę ziemniaków!
To, że można z nich zrobić placki, kopytka (zwane też z włoska "gnocchi") oraz babkę ziemniaczaną wiedzą prawie wszyscy. Ale przecież to nie wszystko... Można z nich też zrobić tortillę - pyszne, hiszpańskie danie!
Pozwolę sobie na chwilę szczerości. Otóż osobiście uważam, iż ziemniaki to najlepsze warzywo, które rodzi ziemia. Nie wyobrażam sobie dnia bez ziemniaków (jeśli się taki zdarzy, mam wrażenie, jakbym przez cały ów dzień nic nie wziął do ust). I co z tego, że wielu uważa ziemniaki za warzywo plebejskie. Śmiem twierdzić, iż oni nie mają pojęcia co mówią, bo ziemniaczane bulwy są bardzo smakowite. Trzeba umieć tylko je przyrządzić. Mnóstwo przepisów na ziemniaki i nie tylko znajdziesz na mojej stronie mniammniam.pl - zapraszam, tutaj są tylko sprawdzone przepisy.A można jest gotować, smażyć, gotować na parze, zapiekać i w ogóle mnóstwo wspaniałych potraw przygotowywać.

To chyba najpopularniejsze warzywo współczesnego świata. Najwięcej się ich je w Rosji, Polsce, Niemczech, Holandii, Cyprze i Irlandii. Wydawać by się mogło, że ziemniaki na europejskich stołach goszczą "od zawsze". A tak nie jest. Okazuje się, że ziemniaczane bulwy przywędrowały do Europy z Ameryki Południowej (gdzie były uprawiane prze Inków już 3 tysiące lat przed naszą erą) dopiero w wieku XVI. Przywieźli je Hiszpanie po zdobyciu Peru. I wymyślili jedną z najgenialniejszych potraw, czyli tortillę.
Zostawmy jednak historię na boku, skoro w brzuszku burczy, a tylko kilka monet brzęczy w kieszeni. Na początek zróbmy więc tortillę.

Hiszpanie smażą tortillę, czyli rodzaj omletu na dużych, płaskich patelniach, których używają tylko do tej potrawy. Głównym składnikiem tortilli są jajka, często do nich dodawane są właśnie ziemniaki, mięso, boczek, grzyby, owoce morza. Najpopularniejsza i najprostsza to tortilla po chłopsku (Tortilla al paisiana), rodowód swój mająca w Starej Kastylii. Do przygotowania tej najbardziej klasycznej tortilli są konieczne dwie rzeczy: najlepszej jakości oliwa oraz ziemniaki, które powinny być niezbyt duże i jednakowej wielkości. Obrane i pokrojone w cienkie plasterki soli się, następnie pozostawia do wyschnięcia na ściereczce i dopiero smaży. Przygotowane w innych sposób nie nabiorą odpowiedniej chrupkości i koloru. Powinny bowiem pozostać po usmażeniu prawie białe!

Tortilli są setki rodzajów, w zasadzie tyle, ile osób ją przygotowujących - robi się je również bez ziemniaków. Do jej użycia wspaniale nadają się okrawki wędlin, pieczeni lub pieczonego kurczaka. Tortille można również przyrządzać z wszystkimi warzywami. Pyszne są również wersje posypane serem i następnie zapieczone.

Kto nie przepada za oliwą, może do jej przygotowania użyć oleju roślinnego. Czosnek, papryczka chilli dodadzą jej ostrości, a świeży szczypiorek lub natka pietruszki lekkości i aromatu.

Najczęściej przygotowuję prostą wersję tortilli z cebulą i boczkiem. Kluczową sprawą jest moment dodania do patelni z ziemniakami cebuli - powinna ona bowiem się usmażyć na złoto, ale nie spalić. Jeśli dodamy ją za wcześnie, może się stać tak, że ziemniaki będą jeszcze nie usmażone, a cebula zacznie się już palić. Jeśli zaś dodamy ją za późno, pozostanie surowa, a ziemniaki będą już chrupiące. Sprawa wymaga doświadczania - po usmażeniu kilku tortilli, będziesz wiedzieć dokładnie, kiedy należy to zrobić - jest to mniej więcej wtedy, kiedy ziemniaki zaczynają mięknąć, ale są jeszcze w samym środku surowe.

Do tortilli nikt jeszcze nie wymyślił nic lepszego niż zsiadłe mleko z grubo pokrojonym szczypiorem i szczyptą świeżo, grubo zmielonego pieprzu. Mleko można zastąpić kefirem. Niektórzy twierdzą, że tortille można również popijać piwem, ale się nie znają...

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Makaron, czyli co jedzą studenci

Czym jest makaron?
Tak naprawdę to nic specjalnego. Połączenie wody, jajek i mąki. Dlaczego więc studenci zjadają go w ilościach tak dużych? Ponieważ jest on...

...tani i prosty w przygotowaniu.
Najtańszy makaron jaki udało mi się znaleźć kosztował 79 groszy za 400 gram. Do tego jest tak banalny w przygotowaniu. Wystarczy wrzucić do wody, zamieszać i przyjść go wyjąć i zjeść.

Póki nie poszedłem na studia, jadłem prawie codziennie ziemniaki na obiad (ciągle mam sentyment do ziemniaków). później poszedłem na studia i nie chciało mi się stać (albo siedzieć) żeby naobierać sobie ziemniaków. Zdecydowanie wolałem ryż. Tak, ryż nie makaron. Tak było póki przez tydzień nie jadłem samego ryżu (ryż w pieprzem, z ketchupem, z oregano itp.). Później przerzuciłem się na makaron i do dzisiaj sporo go jem.

Standardowy obiad z makaronu
Żeby przygotować danie z makronu potrzebujemy... makaronu. I to prawdopodobnie ugotowanego. Standardowo robi się to bardzo prostu (przeważnie instrukcja "obsługi makaronu" znajduję się na opakowaniu). Do tego jakikolwiek sos i mamy "danie", którym nie pogardzi żaden student.

Można do tego robić jakieś innowacje (znaczy się mięsko), ale tak naprawdę to najlepsze dania z makaronu są właśnie na bazie sosu i makaronu. Cała reszta to tylko po to, żeby polepszyć smak.

Ile studentów, tyle przepisów na makaron.
I to jest najprawdziwsza prawda. Jadłem różne wynalazki z makaronem w roli głównej. Makaron z ketchupem, makaron z jajkami i jabłkiem (według przepisu mojej kuzynki, dziwna potrawa, ale zaskakująco dobra), spaghetti w tylu rodzajach, że ciężko je policzyć, zapiekanki z makaronem (trochę dłużej się robi, ale smak owej zapiekanki jest tego wart) i wiele innych.

Ważną cechą makaronu jest to, że można nim się świetnie zapchać. Podam taki przykład: mamy jakiś sos (być może nawet z mięsem), ale widzimy, że nie ma szans się nim najeść. Gotujemy wtedy dużo makaronu, do sosu dajemy wody i zagęszczamy mąką i można wyżywić armie ludzi (lub pół akademika).

Przechowywanie
Wystarczy go przechowywać w suchym miejscu i można to robić bardzo długo (nie wiem jak długo, bo jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby makaron się popsuł). Co to oznacza dla studenta? Szukanie promocji po supermarketach i kupienie ogromnej ilości makaronu po hurtowej cenie.

A później to już tylko zostaje gotowanie go na różne sposoby.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.