Rozwój rewolucji technologicznej pociągnął za sobą zmianę naszych przyzwyczajeń w stopniu, o jakim nie śniło nam się jeszcze kilkanaście lat temu. Nieustanne przebywanie w sieci dla wielu jest nie tylko normalnością, ale życiową koniecznością. Sprawdzanie elektronicznej poczty, powiadomień z sieci społecznościowych są czymś, co spora liczba osób czyni właściwie co kilka minut, nierzadko nie widząc w tym nic groźnego. Wciąż rośnie liczba osób dokonujących zakupy przy wykorzystaniu internetowych łącz, chwaląc sobie przede wszystkim niższe ceny i wygodę takiego rozwiązania, które umożliwia spacery po wirtualnym sklepie praktycznie o każdej porze. Im młodsza grupa wiekowa, tym mniej wyobraża sobie życie bez stałego dostępu do sieci.
Skoro w internecie odbija się całe nasze życie, nie mogło w nim także zabraknąć kwestii związanych ze zdrowiem. Dziś niemal każdy z nas próbuje czegoś dowiedzieć się o chorobie, którą właśnie zdiagnozowano w jego organizmie. Na pozór nie ma w tym nic złego, życie z chorobą należy sobie odpowiednio poukładać, choćby stosując nakazane diety, które mają wspomóc proces zasadniczej terapii. Nie od rzeczy jest również poznanie w wirtualnym świecie innych ludzi posiadających ten sam problem. Wspólnie łatwiej jest przeżywać trudy i troski codziennego życia. Niemniej jednak niebezpiecznym staje się fakt, że wiele osób zaczyna postrzegać swoją świeżo nabytą wiedzę jako jedynie słuszny kodeks postępowania w przypadku zachorowania. Spora część osób próbuje również diagnozować swoje dolegliwości za pomocą literatury poznanej w sieci, co szybko przeradza się w poważną hipochondrię. Rzecz oczywiście nie jest nowa, kiedyś wśród studentów medycyny było to znane jako „choroba trzeciego roku”, bo właśnie wówczas uczy się o największej ilości schorzeń i nie jest trudno zasugerować się niektórymi objawami i fałszywie zdiagnozować przypadłość własnego organizmu.
We wspomnianych narzekaniach na pacjentów nie chodzi wcale o niechęć lekarzy do nowych technologii. Póki co przestrzegają oni jednak, że w diagnozie on line udzielają jedynie porady, nie fachowej diagnozy, będącej podstawą zaordynowanej kuracji. Zapewne w przyszłości może to się zmienić. Na pewno istnieją takie gałęzie medycyny, w których bez większych problemów można wykorzystywać internet już dziś. Wirtualne spotkania z psychologiem czy psychiatrą, polegające jedynie na rozmowie, są bardzo łatwe do przeprowadzenia, nie wymagają przecież specjalistycznego sprzętu. Podobnie pomocą może służyć dietetyk. Dieta on line nie wymaga osobistej obecności pacjenta, posiada jednak wszystkie cechy fachowej porady specjalisty i pozwala opracować program kuracji.
Niewątpliwie medycyna zmierza w stronę większego wykorzystania internetu, na razie jednak należy uzbroić się w cierpliwość. Przydaje się ona w przedłużających się kolejkach w polskich przychodniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz